Fotografia inscenizowana
Niejako czerpiąc część zagadnień z nurtu konceptualnego, fotografia inscenizowana zadaje pytania o prawdziwość tego, co widzimy. W jej ramach mieści się szerokie spektrum tematów i technik, poczynając od realizacji fikcyjnych scenariuszy, poprzez układy choreograficzne na tle rzeczywistych wydarzeń, a na czysto filmowych nawiązaniach kończąc. Właśnie przez to odwołanie do innych mediów – zwłaszcza kina – fotografia inscenizowana skłania do zastanowienia się, czy możemy ufać naszym własnym oczom.
KLUCZOWI TWÓRCY FOTOGRAFII INSCENIZOWANEJ:
Henry Peach Robinson, Brassaï, Jewgienij Chałdiej, Robert Doisneau, Cindy Sherman, Gregory Crewdson
Zdjęcia pozowane kojarzymy przede wszystkim z różnego rodzaju portretami czy fotografią modową lub reklamową. Takie podejście do pracy z portretowanymi osobami ma na celu uzyskanie odpowiedniej, z góry zaplanowanej kompozycji. Wielu fotografików z premedytacją próbowało jednak igrać z percepcją osób oglądających ich zdjęcia. Pierwszym przykładem tego typu zagrań jest „The Reading Establishment” Williama Henry’ego Foxa Talbota z 1845 roku. Pionier fotografii negatywowej pozornie uwiecznił swoich kolegów po fachu przy pracy, ale sytuacja ta została wykreowana na potrzeby jego zdjęcia.
W późniejszym okresie próby zwodzenia widowni pojawiały się coraz częściej. Zwłaszcza w czasach, gdy popularność zdobywała kinematografia, która wielu fotografików inspirowała. Między innymi Brassaï wiele swoich słynnych zdjęć nocnego życia Paryża lat 30. XX wieku kreował w taki sposób, by uzyskać interesujące go tony i światło. W jego przypadku widać wyraźny związek z portretem – chęć uchwycenia detal, brył postaci przy pomocy odpowiedniego operowania światłem. Często fotografia inscenizowana była jednak próbą odgrywania mniej lub bardziej skomplikowanych scenariuszy, co sprawiało, że bardziej niż robienie zdjęć, tworzenie tego typu obrazów przypominało kręcenie setek filmowych.
Jednym z najdoskonalszych przykładów jest tu „The Kiss at the Hotel de Ville” Roberta Doisneau. Scena ta zdaje się sugerować przynależność do humanizmu, przez wielu uważana jest też za najromantyczniejszą fotografię w historii tego medium. Prawda o tym kadrze jest jednak taka, że fotograf poprosił o odtworzenie sceny, którą zobaczył chwilę wcześniej, ale nie zdążył jej uchwycić na zdjęciu. W podobnym kierunku zmierzają również Jeff Wall na swoim „Overpass” czy Alexander Gardner („The Home of a Rebel Sharpshooter”), którzy w całości ustawili sytuacje ze zdjęć. Tu tym większy problem tworzy w głowie widza autentyczność kontekstu, nie współgrająca z ingerencją autora.
Prawdopodobnie druga najsłynniejsza (po wspomnianym „Pocałunku…”) fotografia inscenizowana jest natomiast majstersztykiem kreacji propagandowej. Mowa o „Sztandarze nad Reichstagiem”, który przez lata stanowił w ZSRR symbol dominacji nad Niemcami, choć dramatyczne ujęcie wykonano tak naprawdę kilka dni po kapitulacji III Rzeszy.
Jednym z najdoskonalszych przykładów jest tu „The Kiss at the Hotel de Ville” Roberta Doisneau. Scena ta zdaje się sugerować przynależność do humanizmu, przez wielu uważana jest też za najromantyczniejszą fotografię w historii tego medium. Prawda o tym kadrze jest jednak taka, że fotograf poprosił o odtworzenie sceny, którą zobaczył chwilę wcześniej, ale nie zdążył jej uchwycić na zdjęciu. W podobnym kierunku zmierzają również Jeff Wall na swoim „Overpass” czy Alexander Gardner („The Home of a Rebel Sharpshooter”), którzy w całości ustawili sytuacje ze zdjęć. Tu tym większy problem tworzy w głowie widza autentyczność kontekstu, nie współgrająca z ingerencją autora.
Prawdopodobnie druga najsłynniejsza (po wspomnianym „Pocałunku…”) fotografia inscenizowana jest natomiast majstersztykiem kreacji propagandowej. Mowa o „Sztandarze nad Reichstagiem”, który przez lata stanowił w ZSRR symbol dominacji nad Niemcami, choć dramatyczne ujęcie wykonano tak naprawdę kilka dni po kapitulacji III Rzeszy.